Dzisiaj przekonywałem w Radio Kielce, że Ursula von der Leyen nie przyjedzie z siekierą i nie będzie wycinać naszych lasów nucąc hymn RFN. Nie wiem czy wszystkich przekonałem.
Lasy są dobrem wspólnym (w obecnych czasach zdecydowanie ponadnarodowym) i zamiary międzynarodowej koordynacji ich ochrony mnie nie dziwią.
Kolejna sprawa - uprawianie polityki międzynarodowej maczugą, to taka średnia strategia. Zamiast wyrywać się z ogłaszaniem weta (tak jakby to była Familiada i liczy się kto pierwszy naciśnie przycisk), rząd mógł poczekać na to, co zrobi Finlandia.
Finowie do swoich lasów są przywiązani tak samo, jak polski konserwatywny polityk do tradycyjnego modelu rodziny. Mało tego - oni faktycznie o lasy dbają, a edukacja ekologiczna jest na bardzo wysokim poziomie. Stąd moje przypuszczenia, że raczej również zgłoszą weto, bo inaczej opozycja nie da żyć Sannie Marin.
Sebastian Gaweł, członek zarządu miejskiego Nowej Lewicy w Kielcach